środa, 18 marca 2015

ROZDZIAŁ VI

AUSTRIA DZIEŃ PIERWSZY..
Lotnisko w Innsbrucku..
Po trzech godzinach, bez żadnych opóźnień i problemów udało mi się dotrzeć do Austrii. Jest dopiero kilka minut po dziesiątej, a spotkanie w siedzibie związku mam około 15:00. Umówiliśmy się z Michim, że po mnie przyjedzie i spędzimy te kilka godzin razem, a potem obydwoje pojedziemy do związku. W końcu powiedziałam mu po co byłam w Monachium, i po co przyjeżdżam do Austrii,a właściwie wyciągnął to ze mnie prawie siłą. Czy się cieszy? Nie wiem, odniosłam wrażenie, że chyba tak.
Stał na środku lotniska z wielkim bukietem róż i kartką z napisem "Doczekałem się!".
-Czego się doczekałeś?- przytulił mnie i zachłannie zaczął całować
-Tego. Jak tam lot?- wiedział, doskonale wiedział jak na mnie działa
-Bez przeszkód, spokojnie jak nigdy.
-Widzisz? To znak, że będzie Ci tutaj dobrze- chwycił mnie za rękę- Idziemy na kawę?
-Na kawę z Tobą? Zawsze.
-Ej to mój tekst- zaśmiał się
-Chciałbyś Hayboeck.
-Nie wytrzymam z Tobą kobieto, tego tygodnia.
Po piętnastu minutach weszliśmy do kawiarni, oboje zamówiliśmy kawę i szarlotkę.
-Potem zabiorę Cię na spacer po Innsbrucku, okej?
-Okej- widziałam te zapalające się iskierki w jego oczach- Zaufam Ci.
Po jakichś czterdziestu minutach wyszliśmy z kawiarni. Na dworze było strasznie zimno, ale obiecałam, że pójdę na spacer. Nie odbiorę mu tej przyjemności. Trzeba przyznać Innsbruck jest pięknym miastem,a Michi zna chyba każdy jego centymetr. To dziwne, bo ani tu się nie wychował, ani teraz nie mieszka tu na stałe.
Nasz spacer wyglądał dość specyficznie, co chwilę podchodziły do nas jakieś fanki. Głównie dziewczyny w wieku może szesnastu lat. Widziałam, że Michi nie cieszy się z tego tak jak zawsze, ale miał szacunek do swoich fanów więc każdemu z osobna dał autograf lub zrobił sobie z nim zdjęcie.
Równo o 15:00 zajechaliśmy pod siedzibę związku,a po pięciu minutach znajdowaliśmy się już przed salą konferencyjną.
-Michi czekaj. A co jeśli im się nie spodobam?
-Przestań. Wystarczy, że mi się podobasz- puścił mi oczko- A oni na pewno Cię polubią.
-Hej, Heinz Kuttin, Ty to pewnie Emma nasza nowa stażystka. Mów mi Heinz- powiedział to tak szybko, że niewiele zrozumiałam- Przedstawisz się chłopakom?
-Tak jasne- odwróciłam się w stronę skoczków, a swój wzrok skupiłam na Michaelu- Okej, więc jestem Emma Stoch. I tak od razu na wstępie Kamil to mój kuzyn. Na co dzień studiuję dziennikarstwo we Wrocławiu, a przez najbliższy tydzień będę u Was stażystką. Jak dobrze pójdzie to na kolejny rok stanę się Waszym rzecznikiem prasowym. To w skrócie wszystko- uśmiechnęłam się- Jakieś pytania?
-Masz faceta, czy jesteś wolna?- spojrzałam na Schlierenzauera z politowaniem
-A Ty przypadkiem nie masz dziewczyny?- nic nie odpowiedział- Tak myślałam. Jeszcze jakieś pytania? Nie, to dziękuję.
-To my dziękujemy. A teraz chłopacy na skocznię, a Emma ze mną na wieżę
-Na wieżę? Muszę? Wolałabym jednak zostać na ziemi...
-Haha, no dobrze. Na dole z chłopakami pasuje?
-Idealnie- widziałam, że się ze mnie śmieje
Dzień pierwszy w Austrii zakończyłam około trzeciej w nocy. Najpierw skończyliśmy trening, potem siedziałam ze sztabem nad tabelkami, statystykami każdego zawodnika z osobna... Dotarcie do hotelu też zajęło mi chwilę, więc jak tylko weszłam do pokoju od razu padłam na łóżko.
AUSTRIA DZIEŃ DRUGI...
Godzina dziesiąta, a my już siedzimy na skoczni, znaczy ja siedzę, bo chłopacy skaczą. Wszyscy oprócz Stefana, bo nabawił się jakiegoś drobnego urazu kolana.
-Em, naprawdę spędziłaś tydzień w Bayernie?
-Tak, cały okrągły tydzień- uśmiechnęłam się do bruneta
-Gdyby Michi powiedział mi wcześniej, to zadzwoniłbym do Ciebie i poprosił o jakiś autograf
-Krafti, ciesz się że to Michael jest Twoi przyjacielem- patrzył na mnie pytająco- Podasz mi torbę?
Po przeszukaniu całej torby, w końcu znalazłam paczkę. Spojrzałam na Stefana i wręczyłam mu ją.
-Co to?
-Jak nie otworzysz to się nie dowiesz.
-Ale to jest zaadresowane do Ciebie
-Otwieraj- długo na reakcje nie musiałam czekać
-Em, ale to jest koszulka Mullera z autografami. Jak to? Skąd wiedziałaś? Dziękuję
-Michi do mnie zadzwonił, i powiedział mi że jesteś wielkim kibicem Bayernu. Spytał się czy nie dałoby się zdobyć jakiegoś autografu. Byłam już wtedy we Wrocławiu, ale zadzwoniłam do Thomasa i poprosiłam, żeby wysłał mi podpisaną koszulkę. Ale to nie mi dziękuj, tylko pomysłodawcy- uśmiechnęłam się
Resztę dnia spędziliśmy na siłowni, i na odprawie. Jutro wyjeżdżamy na zawody do Tauplitz i Bad Mitterndorf. Pierwsze moje zawody z reprezentacją Austrii. Jutro czeka nas tylko przejazd, pojutrze kwalifikacje i pierwszy konkurs, a za dwa dni kolejny.
W hotelu byłam około 20:00, musiałam się jeszcze spakować. Dostałam reprezentacyjną kurtkę, dres itp. Po trzydziestu minutach miałam już wszystko idealnie ułożone w mojej walizce. Poszłam się wykąpać, i chwilę później już leżałam w łóżku. Praca z tymi kretynami naprawdę jest męcząca. Już prawie zasypiałam, kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
-Michi słucham Cię, czemu do mnie dzwonisz?
-Bo chcę Ci powiedzieć, że jutro siedzimy razem w autobusie- zaśmiał się
-Ty naprawdę jesteś głupi. Ja tu spokojnie sobie leżę, w łóżku w piżamie, już prawie zasypiam a Ty mi o jakimś autobusie gadasz?
-W łóżku? Pewnie w jakiejś bardzo kusej piżamce? Może do Ciebie przyjadę?
-Nie dość, że idiota to jeszcze erotoman.
-Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
-Dobranoc. Do jutra- zaśmiałam się
-Dobranoc.
AUSTRIA DZIEŃ TRZECI...
Wyjazd jak się okazało mieliśmy dopiero po godzinie czternastej, więc korzystałam z tego, że mam czas tylko dla siebie. Ta błoga cisza, bez żadnego męczącego, choć kochanego skoczka. Wystarczy, że będę ich miała przez cztery godziny bez przerwy.
Po czterech bardzo długich godzinach w końcu dojechaliśmy do hotelu. Śpiewający Kraft, opowiadający nieśmieszne żarty Michi, czy przekrzykujący się Didl z Fettim, to za dużo jak na cztery godziny i za dużo jak na jeden autobus. Tylko Gregor siedział całą drogę z słuchawkami w uszach.
Dziękowałam Bogu, że mam pokój jednoosobowy,a za ścianą mam fizjoterapeutów. Żyć nie umierać.
Siedziałam sobie spokojnie na łóżku, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, chociaż byłam w stu procentach pewna kogo tam zobaczę.
-Hej piękna- do pokoju wszedł Hayboeck- Stęskniłaś się?
-Tak, w końcu nie widzieliśmy się AŻ godzinę- zamknęłam drzwi
-A ja się stęskniłem- w tym momencie przyparł mnie całym ciałem do drzwi.
Poczułam jego ręce na moich biodrach, a chwilę później czułam już je pod swoją bluzką. Czułam jak delikatnie muskał mój kręgosłup przesuwając się w stronę zapięcia od mojej bielizny. Wplotłam palce w jego blond włosy dając mu tym pozwolenie na dalsze ruchy. Powoli pozbywaliśmy się swoich ubrań, jak zawsze był tak cholernie delikatny. Najpierw czułam jego pocałunki na moich ustach, żuchwie, szyi, obojczykach potem zjeżdżał już coraz niżej...
Dałam się ponieść emocjom.. Ale czy żałuję? Nie, nie nigdy!
Wtuliłam się w nagi, umięśniony tors Michiego, poczułam jeszcze tylko lekkie muśnięcie w czubek głowy. I zasnęłam.

________________________________________________________________________
Hej :) Podoba się? :3
Mi wyjątkowo się podoba :) 
W sobotę pojawi się rozdział na, który chyba najbardziej czekacie :D 
Pozdrawiam i buziaki,
Ala :*

11 komentarzy:

  1. Jeju! To jest cudowne :)
    Michi taki miły i w ogóle. Myślę, że stworzą świetną parę. Ale on nie ma narzeczonej ?? I ta rozmowa przez telefon, hahaha :) Chyba wybierze jednak ich Emma.
    Zazdroszczę Kraftowi koszulki, szczęściarz.
    Czekam na następny i weny życzę :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, Stefan dzięki Michiemu dostał koszulkę z autografami *.*
    Gregor i to jego pierwsze pytanie :D Przejażdżka autokarem minęła bardzo "spokojnie"
    Michael ma narzeczoną, a on z Emmą O.O o w mordeczkę...
    Świetny rozdział <3 Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahha, ojj zazdroszczę Emmie, też bym tak chciała u nich mieć staż ;D
    Kurczę, na początku tego sezonu nie bardzo lubiłam Hayboecka, a tu Twoje opowiadanie sprawia, że zmieniam swoje myślenie. Bo on jest taki słodki i delikatny i taki muuaa! ;*
    Kraft i koszulka! Aaaa <33
    Ciekawe co z Gregorem? I narzeczoną Michiego..
    Pozdrawiam i życzę wenyy
    Bjoerghild.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się podoba :D
    Michi z rozdziału na rozdział jest coraz bardziej uroczy. Jeszcze ta jego pamięć o Stefanku... Normalnie przyjaciel idealny.
    W następnym wyjaśni się sprawa z narzeczoną, tak? Czekam w takim razie bardzo niecierpliwie.
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w sobotę wyjaśni się sprawa narzeczonej :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Baaardzo fajny rozdział ^^ Michi po prostu chodzący ideał :) No, jedyną skazą jest sytuacja z narzeczoną. Aż się boję rozwiązania, bo na pewno nas czymś zaskoczysz ;) Sefan i koszulka, czyli marzenia się spełniają ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapraszam na dwójkę ♥
      http://blue-flares.blogspot.com/2015/03/rozdzia-drugi.html

      Usuń
  6. Super rozdział!
    Emma i Michi <3
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i wyjaśnienia sprawy z narzeczoną Hayboecka :D
    Kraft jaki ucieszony był gdy Em mu dała koszulkę z autografami bayernu!
    Pozdrawiam i weny kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. SPROSTOWANIE: Ja tam na każdy rozdział czekam z niemałą cierpliwością! :D Nie tylko na ten w sobotę. ;* To tak na początek...
    Aaa! też chcę taki prezent jak Krafti. :)) Koszulka Bayernu z autografami- awh. *.* ♥
    A Michi? Jeej. Rozpływam się, gdy czytam sceny z nim. Gdzie się taki facet uchował, hmnn? Kochany, ale...
    Skoro ma wyjaśnić się ta sprawa z narzeczoną, czuję, iż obraz Michla może się zmienić i to o 180 stopni...
    Cóż, zobaczymy! Czekam na kolejną perełkę w Twoim wykonaniu. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej, Skarbie. ;*
      Nie zauważyłam nigdzie zakładki spam, a prosiłaś mnie, by informować Cię o nowościach. :)
      Zatem tutaj zapraszam Cię na świeżutki rozdział na:
      http://leben-ist-zeichnen-ohne-radiergummi.blogspot.com/
      Buziole. ;*

      Usuń