Tyle minęło od wydarzeń na Kulm. Od tego czasu mam setki, dosłownie setki nieodebranych połączeń od Michaela, Stefana, Kamila, Ewy, Thomasa, Kuttina czy nawet Gregora. Po prostu do wszystkich. Nie rozmawiam z nikim. Nie wróciłam do Zakopanego, siedzę we Wrocławiu. Wiedziałam, że jeśli wrócę w góry to wszyscy zlecą się do mojego domu z pytaniem "Jak się czujesz?".
A tak właściwie to jak ja się czuję? Jakby ktoś na moich oczach wyrwał mi serce z klatki piersiowej, rozerwał je na milion kawałków, i każdy kawałek z osobna jeszcze podeptał. Tak właśnie się czuję.
Nie pamiętam dnia kiedy nie płakałam. Ostatnio całe moje życie to płacz. Nie śpię, nie jem, nie żyję bo to wszystko zastępują mi potoki słonych łez. Nie miałam pojęcia, że człowiek potrafi aż tyle płakać...
Nie patrzę w lustro, wiem jak wyglądam- podkrążone od płaczu oczy, zapadnięte policzki, wystające kości. Jakbym się uparła to dałabym radę wyczuć każdą z moich dwustu sześciu kości..
Czy zapomniałam o Michim? Nie. Gdybym zapomniała to teraz siedziałabym szczęśliwa. W mojej walizce ciągle leży Jego ulubiona bluza, bluza którą Mu ukradłam. Pachnie tylko i wyłącznie perfumami mojego Michiego. Chwila. Nie mojego..
Od kilkunastu minut ktoś dobija się do moich drzwi, jak przez ostatnie siedem dni mam to gdzieś. Podobija się trochę i w końcu zrezygnuje.
-Emma! Wiem, że tam jesteś!- Stefan? Co on tutaj..- Nie odejdę dopóki ze mną nie porozmawiasz! Mogę nawet tutaj nocować!
Wystarczy, że ja oszalałam, moi sąsiedzi nie muszą. Wstaję z łóżka owinięta kocem, mijam szafę z lustrem- nawet w nie, nie patrząc, i w końcu otwieram drzwi. Bez żadnych emocji na twarzy.
-Jezu jak Ty wyglądasz- martwi się
-Po co przyjechałeś- udaję obojętną a tak naprawdę mam ochotę mu przywalić, a potem przytulić się tak mocno jak tylko potrafię
Nie czeka na zaproszenie, po prostu wchodzi do środka.
-Nie licz, że przeproszę Cię za bałagan
-Nie liczę na to- znajduje sobie wolny od chusteczek kawałek miejsca na łóżku, siada- Em kiedy ostatnio coś jadłaś?
-Nie wiem, nie pamiętam. O coś jeszcze chcesz się spytać? Może ile schudłam? Ile łez wylałam przez Twojego przyjaciela? Ile nocy z rzędu nie śpię? Odpowiem Ci na wszystko. Pytaj!
-Em, nawet nie wiesz jak źle się z tym czuję. Jak źle czuję się z tym, że Ci nie powiedziałem. Może to nie skończyłoby się aż tak źle. Em- nawet na niego nie patrzę- on z nią już nie jest.
Czuję jak po policzkach płyną mi łzy.
-I co mam teraz do niego jechać? Mam mu się rzucić na szyję? Powiedzieć mu jak bardzo się cieszę, że z nią nie jest?! To nic już nie zmienia.
-On wygląda jak chodzący trup- zaczyna mi się uważnie przyglądać- Właściwie to wygląda dokładnie tak jak Ty.
-Przyjechałeś mi o nim opowiadać? Nie chcę tego słuchać.
-Przyjechałem, bo Kuttin chce nas zabić. Dosłownie. Powiedział, że jeżeli nie będzie mógł pracować z Tobą jako rzeczniczką prasową to on może spędzić to dożywocie w więzieniu- na mojej twarzy pojawia się cień uśmiechu- Powiedział, że bez Twojej zgody na współpracę nie mam wracać.
-Mieszkania we Wrocławiu, mimo wszystko nie są takie drogie, możesz tutaj zamieszkać. Stefan nie wrócę do kadry, nie ma opcji.
-Jesteś pewna?
-Praca dla Was wiąże się z prawie codziennym widywaniem Michaela. A ja nie mogę na niego patrzeć, nie mówiąc już o nawiązaniu z nim jakiejkolwiek rozmowy. Nie potrafię.
-Przepraszam- słyszę jego cichy głos
-To nie Ty powinieneś mnie przepraszać
-Em, jemu nie dałaś dojść do słowa. Nie miał jak się wytłumaczyć.
-Stefan proszę, przestań.
-Pod jednym warunkiem- posyłam mu pytające spojrzenie- Musisz coś zjeść.
-Taki szantaż tak?
-Tak- jest śmiertelnie poważny
-Powodzenia. W mojej lodówce oprócz światła nic nie ma.
-Pójdę po zakupy- uśmiechnął się
-Stefciu, nie musisz się o mnie troszczyć
-Muszę. Wrócę za chwilę.
-Okej.
Stefana nie ma już dobre dwadzieścia minut, to dziwne bo sklep mam praktycznie pod oknami. Do tego ktoś ciągle próbuje się dobić na jego reprezentacyjny telefon. Wkurza mnie to, bo dzwonek zagłusza mi tak bardzo upragnioną ciszę. W końcu biorę telefon do ręki i odbieram.
-Tu telefon Stefana Krafta. W czym mogę pomóc?- na wyświetlacz to oczywiście nie spojrzałaś Stoch..
-Em?- już żałuję, że to odebrałam- Em, proszę nie rozłączaj się. Skoro odebrałaś, to znaczy, że wpuściłaś Krafta do mieszkania. Dzięki Bogu. Przynajmniej wiemy, że nic Ci nie jest- jest mi bardzo dużo, ale nie powiem Ci tego- Emma wróć do nas, wróć do kadry. Nie dla mnie, a pomimo mojej obecności. Kuttin nie znajdzie nikogo lepszego na Twoje miejsce. Wiem, że ciągle mnie słuchasz, słyszę Twój oddech. Maluchu- tylko on mógł tak do mnie mówić- tęsknię za Tobą, tęsknię za Twoim uśmiechem, za Twoimi oczami, za Twoim zapachem. Wiem wszystko spieprzyłem- zgadza się Hayboeck, wszystko spieprzyłeś- ale nie dam Ci odejść, na zawsze. Będę o Ciebie walczył, dla mnie jesteś najważniejsza. Nie oczekuję, że będzie tak jak wcześniej. Po prostu wróć, po prostu bądź.- przerywa a ja słyszę jak Stefan wchodzi do mieszkania
-Stefan wrócił- przekazuję telefon Kraftowi, a sama idę w stronę kuchni.
Jak minął mi kolejny tydzień? Bardzo podobnie do poprzedniego, z małym wyjątkiem- zaczęłam odbierać telefon. Przez te siedem dni skupiałam się głównie na stypendium, na wyborze drogi na kolejny rok.
Za dwa dni mamy Wigilię, jeśli mam być szczera to nienawidzę świąt. Ta sztuczna rodzinna atmosfera, wszyscy nagle się kochają. a tak naprawdę jesteś im obojętna. Ale podczas tych kilku dni muszą pokazać, że jesteście zgraną rodziną. Główny problem jest taki, że ja nie mam rodziny..
Na jutro umówiłam się z profesorem. Co prawda decyzję muszę podjąć do końca grudnia, ale nie wiem czy jak poczekam jeszcze dwa dni to się nie rozmyślę. Spotkanie mam koło godziny dwunastej, od razu po tym wskakuję do samochodu i jadę do Zakopanego. Obiecałam młodym Stochom, że spędzę z nimi święta, albo chociaż Wigilię... Potem moje plany są zupełnie inne.
-Witam pani Emmo. Zapraszam do mnie- weszliśmy do ogromnego gabinetu- Rozumiem, że podjęła Pani decyzję? Proszę niech Pani usiądzie
-Tak, chociaż był to ciężki wybór.
-Jestem pewien, że dokonała Pani właściwego wyboru. W takim razie przyniosę papiery.
Położył przede mną dwie deklaracje, jedną z logiem Bayernu Monachium, a drugą z flagą Austrii. Przysunęłam do siebie jedną z kartek, i z największą pewnością podpisałam ją.
Oficjalnie związałam się na rok z...
_____________________________________________________________________
Hej Kochane! :)
Sezon nam się skończył :c Nie będę miała teraz co robić w weekendy :c
Ale Kula jest u Severina! :) Cieszycie się? :)
A dzisiaj, obchodzimy dokładnie miesiąc bloga. Kiedy to zleciało to nie wiem.. Podsumowując miesiąc blogowania: 103 cudowne komentarze od Was, dające niesamowitą motywację, ponad 4 tysiące wyświetleń i duuuużo radości :) Dziękuję :*
Mam też złą wiadomość.. Z powodów zdrowotnych muszę sobie zrobić przerwę :c Ten rozdział jest ostatnim rozdziałem w marcu. Powrót planuję na końcówkę pierwszego tydzienia kwietnia, oczywiście jeśli ortopedia w naszym kraju zadziała tak jak powinna :) Na wasze blogi oczywiście będę zaglądać regularnie :)
Nie "spotkamy" się do Świąt, więc życzę Wam wszystkiego najlepszego, cudownego czasu spędzonego z najbliższymi i przede wszystkim duuużo zdrówka! <3
Buziaki,
Ala :*
Mam też złą wiadomość.. Z powodów zdrowotnych muszę sobie zrobić przerwę :c Ten rozdział jest ostatnim rozdziałem w marcu. Powrót planuję na końcówkę pierwszego tydzienia kwietnia, oczywiście jeśli ortopedia w naszym kraju zadziała tak jak powinna :) Na wasze blogi oczywiście będę zaglądać regularnie :)
Nie "spotkamy" się do Świąt, więc życzę Wam wszystkiego najlepszego, cudownego czasu spędzonego z najbliższymi i przede wszystkim duuużo zdrówka! <3
Buziaki,
Ala :*