Prostokąt, który trzyma w dłoni raczej nie jest jej marzeniem. Nie patrzy na mnie, tylko na dwie pionowe kreski.
-Emma- widzę łzę płynącą po jej policzku- Wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku Michi. Nie widzisz tego?- kręcę przecząco głową- Więc wyjaśnię Ci to. Jak wyobrażasz sobie wychowanie tego dziecka? Ojciec którego przez około trzysta dni w roku nie ma w domu. Matka, która nie lubi dzieci i nigdy nie marzyła o ich posiadaniu. Nie wiem jak Tobie, ale mi to nie wygląda na idealną rodzinę. Po prostu boję się, że.. znowu kogoś zawiodę.
-Hej, spójrz na mnie- w końcu odwraca wzrok w moją stronę- Nie pozwolę Ci tak myśleć. Może zajmie nam to dłużej niż innym, ale damy radę. Będziemy idealnymi rodzicami, będziemy idealną rodziną.
-Michi fakt, że to dziecko jest nic nie zmienia. Ja nadal nie potrafię Ci wybaczyć.
-Na to też przyjdzie czas. Mamy w końcu na to całe życie- uśmiecham się do niej, i widzę cień uśmiechu pojawiający się na jej twarzy- Tylko pozwól mi się do siebie zbliżyć.
-Małymi kroczkami?
-Małymi- obejmuję ją ramieniem, i po raz pierwszy od dłuższego czasu nie odsuwa się. pozwala mi na tą małą czułość
Nasze życie teraz się zmieni, mam wrażenie, że nawet nie wiemy jak bardzo. Czy się boję? Oczywiście, że tak ale Ona boi się bardziej, dlatego muszę stwarzać pozory silnego i pełnego odwagi faceta.
-Będziesz o siebie dbać. Musisz iść do lekarza, i zero alkoholu. A poza tym nie wychodzisz nigdzie bez kurtki, okej?- kiwa twierdząco głową- Nie możecie mi się przeziębić.
-Dobra, dobra. Po pierwsze muszę iść do lekarza po powrocie do Austrii, o reszcie nie myślę.
-Nie pomyślałem o tym. Ale masz rację. A teraz musisz odpocząć, zostawię Cię nie chcę Ci przeszkadzać- wstałem i dałem jej całusa w czoło- Dobranoc Em.
-Michi możesz zostać? Nie chcę zostać sama- wracam do łóżka i kładę się koło niej.
Patrzy na swój brzuch, ciągle idealnie płaski. Ciągle nie zdradzający tego co wydarzy się za jakieś osiem miesięcy. Po chwili samego patrzenia kładzie swoją rękę na brzuchu. Trwa tak, przez jakiś czas aż w końcu zasypia. Nie zostaję jej dłużny, w końcu też odpływam.
***
Obudziłam się rano, w moim łóżku nie było już Michaela. Podejrzewałam, że już od dawna jest w swoim pokoju lub nawet już jest na stołówce i je śniadanie. Spojrzałam na zegarek 07:45, no to Em masz aż piętnaście minut na wyszykowanie się i pojawienie się na dole. Szybko zerwałam się z łóżka dzięki Bogu, dzisiaj obyło się bez mdłości. Równo o 08:00 pojawiłam się w hotelowej stołówce, w pomieszczeniu byli już wszyscy, nawet Kuttin. Zdecydowałam się usiąść koło trenera, i całej kadry. Dzisiejsze śniadanie chciałam zjeść w spokoju.
-Za dwie godziny musimy pojawić się na skoczni. Dobrze się już dzisiaj czujesz?-czułam to przeszywające spojrzenie trenera.
-Dzisiaj jest już zdecydowanie lepiej, za dwie godziny wszyscy będziemy gotowi- uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść moje musli.
Na skoczni o dziwo też pojawiliśmy się punktualnie, byłam w szoku. Czekały mnie dzisiaj dwa wywiady odnośnie formy chłopaków, jaką przygotowaliśmy na Turniej. Na udzielenie ich miałam prawie trzy godziny, bo właśnie tyle czasu zostało mi do zawodów.
Jeśli mam być szczera to zaczynam rozumieć dlaczego ludzie nie lubią dziennikarzy. Te ich debilne pytanie, czasami rozkładały mnie na łopatki. Do tego ta różnorodność pytań, jakbym się uparła to mogłabym na wszystkie odpowiadać tak samo. Po skończeniu mojej pracy, stanęłam przed domkiem reprezentacji Austrii, wiedziałam że chłopacy próbują się skupić, więc nie chciałam za bardzo im przeszkadzać.
Po jakimś czasie chłopacy powoli zaczęli opuszczać mały domek, każdemu z osobna życzyłam udanego konkursu.
-Rozmawiałaś z nim?- zza moich pleców usłyszałam głos Gregora- Wiesz o czym.
-Jeśli pytasz się czy rozmawiałam z Michim, o tym że jestem w ciąży to tak.
-Tak? To znaczy, że miałem rację? Test był pozytywny?- cieszył się jak dziecko
-Tym razem, miałeś. Ale Grzesiu zamilkniesz, i nikomu o tym nie powiesz. Nie chcę, żeby wszyscy od razu wiedzieli, że nowa rzeczniczka jest w ciąży ze skoczkiem. Okej?
-Em, ja nie jestem Kraftem- puścił mi oczko.
Konkurs minął bez większych przeszkód, i upadków. Wygrał Stefan, drugi był Severin a trzecie miejsce zajął Michi. Kamilowi udało się się wskoczyć do pierwszej dziesiątki. Czekała nas jeszcze krótka konferencja prasowa dla najlepszej trójki, i mogliśmy udać się do hotelu po swoje walizki. Wieczorem czekała nas podróż do Garmisch- Partenkirchen. Jutro wieczorem miały odbyć się kwalifikacje, za to pojutrze każdy miał dzień wolny. Mieliśmy urządzić sobie skromną imprezę sylwestrową.
Po dwóch i pół godziny byliśmy już w nowym hotelu, okazało się że razem z nami zamieszkała reprezentacja Polski. Pewne więc było, że nie ominie mnie spotkanie z moim kuzynem, nie spodziewałam się że stanie się to aż tak szybko.
-Unikasz mnie. Czemu?- wpuściłam Kamila do pokoju
-Nie unikam Cię, czemu miałabym to robić. Po prostu ostatnio jestem naprawdę zajęta, i nie miałam czasu na rozmowę. Przepraszam- uśmiechnęłam się do chłopaka
-Emciu znamy się dobre dwadzieścia trzy lata, i właśnie dlatego nie wierzę Ci. Powiedz mi jaka jest prawda, bez ściemy.
-Musiałam się oswoić z tą sytuacją. Potrzebowałam czasu na przyzwyczajenie się do codziennego widywania Michaela. Poza tym- lekko ściszyłam głos- Jestem w ciąży.
Czekałam na wybuch skoczka, na jego złość. I na słynny zwrot "Zabiję Go".
-W ciąży? -nie umiałam nic wyczytać z jego twarzy- Em Ty nie cierpisz dzieci, nigdy nie chciałaś ich mieć. A teraz mówisz, że jesteś w ciąży?
-Nie lubię. Nie chciałam, i nie chcę. Ale nie zmienię tego, że jestem w ciąży.
-Mądra dziewczynka- poczułam cmoknięcie w głowę- Ale Go i tak zabiję i nadal Go nie lubię.
-Wiem, ale to nie tylko jego wina- puściłam mu oczko.
Z Kamilem posiedzieliśmy jeszcze z dobrą godzinkę, pewnie posiedzielibyśmy jeszcze dłużej ale zadzwonił do niego Łukasz, że ma jakąś ważną sprawę. Kamil momentalnie wyszedł z mojego pokoju, a właściwie to z niego wybiegł rzucając tylko "Do jutra."
Nie miałam co robić, więc w końcu po kilku dniach odpaliłam moją prywatną pocztę. Miałam kilka nieodebranych wiadomości. ale szczególnie jedna przyciągnęła mój wzrok.Po dwóch i pół godziny byliśmy już w nowym hotelu, okazało się że razem z nami zamieszkała reprezentacja Polski. Pewne więc było, że nie ominie mnie spotkanie z moim kuzynem, nie spodziewałam się że stanie się to aż tak szybko.
-Unikasz mnie. Czemu?- wpuściłam Kamila do pokoju
-Nie unikam Cię, czemu miałabym to robić. Po prostu ostatnio jestem naprawdę zajęta, i nie miałam czasu na rozmowę. Przepraszam- uśmiechnęłam się do chłopaka
-Emciu znamy się dobre dwadzieścia trzy lata, i właśnie dlatego nie wierzę Ci. Powiedz mi jaka jest prawda, bez ściemy.
-Musiałam się oswoić z tą sytuacją. Potrzebowałam czasu na przyzwyczajenie się do codziennego widywania Michaela. Poza tym- lekko ściszyłam głos- Jestem w ciąży.
Czekałam na wybuch skoczka, na jego złość. I na słynny zwrot "Zabiję Go".
-W ciąży? -nie umiałam nic wyczytać z jego twarzy- Em Ty nie cierpisz dzieci, nigdy nie chciałaś ich mieć. A teraz mówisz, że jesteś w ciąży?
-Nie lubię. Nie chciałam, i nie chcę. Ale nie zmienię tego, że jestem w ciąży.
-Mądra dziewczynka- poczułam cmoknięcie w głowę- Ale Go i tak zabiję i nadal Go nie lubię.
-Wiem, ale to nie tylko jego wina- puściłam mu oczko.
Z Kamilem posiedzieliśmy jeszcze z dobrą godzinkę, pewnie posiedzielibyśmy jeszcze dłużej ale zadzwonił do niego Łukasz, że ma jakąś ważną sprawę. Kamil momentalnie wyszedł z mojego pokoju, a właściwie to z niego wybiegł rzucając tylko "Do jutra."
"OD: THOMAS
Hej Em, żyjesz w ogóle? Mogłabyś się do nas odezwać :) Cały Bayern za Tobą tęskni. Miałaś nas odwiedzić i co? Kiedy to się stanie?
Mam nadzieję, że dobrze Ci się żyje w Austrii :) Liczę, że chłopacy traktują Cię tak dobrze jakbyśmy my to robili.
Wyślij mi chociaż głupie "U mnie wszystko w porządku" :)
Całuję Thomas. "
Thomas. Zapomniałam o nim. Zapomniałam o tym, że miałam przyjechać do Monachium. Strasznie mi teraz głupio. Zajęłam się sobą, swoimi sprawami i zapomniałam kompletnie o moim wyjeździe do Monachium.
"DO: THOMAS
Tomciu przepraszam, że tak długo się nie odzywałam ale miałam tyle spraw na głowie, że zwyczajnie zapomniałam o moim przyjeździe do Was.
Obiecuję, że jak tylko będę miała chwilę wolnego to Was odwiedzę :) Dobra?
A co do Austrii. Myślę. że traktują mnie tak samo dobrze jak Wy.
Całuję Em."
Zamknęłam mojego laptopa, chwyciłam w dłoń kubek z gorącą czekoladą i poszłam na balkon. Lodowate, górskie powietrze uderzało w moje policzki. Zupełnie nie przeszkadzała mi minusowa temperatura.
Po chwili poczułam na moich ramionach kurtkę, a w tali poczułam silny męski uścisk.
-Jesteś uparta. Mówiłem, o wychodzeniu na zewnątrz bez kurtki? Myślałam, że chociaż raz mnie posłuchasz- miałam dosyć jego gadania.
Szybko odwróciłam się, i już stałam twarzą twarz z blondynem. Patrzył głęboko w moje oczy, już chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu. Wpiłam się mocno w jego ciepłe usta...
__________________________________________________________________
Hej Kochane! ;*
Jest nasza dwunastka! Po mękach w końcu udało mi się skleić jakąś zapchajdziurę.
PS. 1 Chciałabym życzyć powodzenia wszystkim gimnazjalistom! Nie stresujcie się i napiszcie najlepiej jak potraficie! :)
PS. 2 Kolejny pojawi się za tydzień :)
Buziaki,
Ala ;*
Świetny rozdział! Ja ci tu dam zapchajdziurę!
OdpowiedzUsuńCieszy mnie postawa Michaela, nie opuścił jej, gdy dowiedzieli się, że będę rodzicami. Nawet cieszę się z tego, bo może ich to zbliży do siebie i ta końcówka. Niech to się dla nich dobrze skończy.
Gregor wróżka, wszystko przewiduje :)
Myślałam, ze Kamil już wybuchnie jak się dowie, że jego kuzynka jest w ciąży, a tu przyjął to w miarę ze spokojem.
Chyba wszystko zaczyna się układać, ale na jak długo?
Czekam na następny i weny życzę :)
Pozdrawiam!
Rozdział cudowny!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak to będzie. Czy Michael i Emma będą razem i nic nie stanie im już na przeszkodzie? Czy Emma wgl urodzi to dziecko?
A ta końcówka...Świetna!
Pozdrawiam. ;* ♥
Końcówka awhhhh ♥
OdpowiedzUsuńMichael taki troskliwy, awhhh ♥
Nawet Kamil się nie złości, awhh ♥
Awh, awhh, awhh. Tak cudownie się zrobiło ♥
Tylko pytanie, czy nie zbyt cudownie? :(
Obawiam się, że coś złego się wydarzy :( Mam złe przeczucia...
No nic. W każdym bądź razie rozdział fenomenalny i ciągle rozpływam się nad postawą Michiego *o*
No i Thomas się pojawił ♥ Więcej o Bayernie poproszę ♥
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :D
Buziaki, Nikki ;*
Hej... ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award
Szczegóły tutaj:
http://skoki-narciarskie-to-pasja.blogspot.com/p/liebster-award.html
;)
PS. Twoje opowiadania są suuuper! ;)
Zapraszam też do siebie:
http://skoki-narciarskie-to-pasja.blogspot.com/
świetny rozdział. masz wielki talent:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na prolog :D
http://druga-osoba-jest-najwazniejsza.blogspot.com/
Z lekkim poślizgiem, ale mój laptop postanowił wczoraj wieczorem urządzić sobie strajk -.-
OdpowiedzUsuńKochana, jaka zapchajdziura? Chyba sobie żartujesz ^^ Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po Michim takiej reakcji, biorąc pod uwagę jego "występki". Taki troskliwy ♥ Na pewno będą dobrymi rodzicami i mam nadzieję, że Em da mu jeszcze jedną szansę. No i pojawił się Thomas... Końcówka mnie tak zaintrygowała, że jestem bardzo ciekawa, jak to wszystko będzie wyglądało dalej ^^
Buziaki kochana, no i dziękuję za nominację :**
A góry przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Chociaż nie wiem jak ja tego nie zrobiłam, bo rozdział przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńMichi jest taki słodki i troskliwy w stosunku do Em <3 Jeszcze ta końcówka, po prostu marzenie!
Będą małe Hayboecki :D
Buziaki ;**
Cieszę się, że Michi zareagował tak, a nie inaczej. Okazał się dojrzałością i odwagą. Dobrze, że nie pokazuje swojego strachu. To z pewnością nie wpłynęłoby dobrze na Emmę i na ich relacje.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się także zachowanie Kamila. Nie działał pochopnie, instynktownie. Nasza bohaterka powinna się cieszyć, że ma w sowim bracie taką opokę. To ważne. Szczególnie w jej stanie. A co do tego, że nie lubi dzieci... Kiedy tylko po raz pierwszy zobaczy tę małą fasolkę w swoim łonie, pokocha ją. Jestem o tym przekonana. Wytworzy się nić, która łączy matkę z dzieckiem. Ta nić to miłość. ♥
Czekam na kolejny, zaczyna robić się ciekawie, oj bardzo. :))
Buziaki! :*
Hej :) Nominowałam cię do Liebster Awards:
OdpowiedzUsuńhttp://little-prince-skijumping.blogspot.com/p/liebster-award.html
Buziole :*
Michi mnie nie zawiódł i zachował się jak prawdziwy facet. Szczerze, myślałam, że zachowa się inaczej, ale brawa dla niego za dojrzałość i troskę. Mam nadzieję, żre Em szybko mu wybaczy, a dziecko pogłębi i wzmocni ich miłość. Końcówka jest przeurocza *.* poproszę więcej takich momentów.
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńJa już Ci raz pisałam, że po prostu uzależniasz swą twórczością. Słowo podtrzymuję! ♥
Michi... Ach, mój kochany Michi... Taki, jakiego go sobie wyobrażałam. Troskliwy, delikatny, dojrzały, posiadający to 'coś' w sobie. Coś cennego. ♥
Ciekawe cóż takiego masz dla nas dalej. ;)) Zastanawia mnie czy Emm będzie w stanie wybaczyć. :) Będzie musiała wówczas wykazać ogrom siły...
Pozdrawiam. ;*
Nominowałam cię do Liebster Award =)
OdpowiedzUsuńSzczegóły tutaj : http://skokwmilosc.blogspot.com/2015/04/liebster-award-3_20.html?m=1
Spozniona, ale nareszcie jestem :-) w czytaniu juz wszystko nadrobilam :-)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie swietne :p
Emm w ciazy no,no, mysle ze ona i michi beda dobrymi rodzicami :-)
Reakcja Kamila "i tak go zabije" haha :-)
Czekam na wiecej :-)
Pozdrawiam :*