wtorek, 28 lipca 2015

ROZDZIAŁ XIX

Weszłam do pustego mieszkania. Oprócz ścian, okien i drzwi nic się tutaj nie znajdowało. Ogromna przestrzeń, a na środku ja z dwoma nosidełkami. Co tak właściwie zrobiłam? Uciekłam. Znowu od niego uciekłam..
Ja po prostu nie nadaję się do życia w związku. Co z tego, że Go kocham, skoro nie potrafię z nim przebywać. Zaczynam się bać kiedy idzie do mnie z zaciśniętymi pięściami, boję się kiedy nie reaguje nawet na mój krzyk. To właśnie przemawia za tym, że nie zostawię z nim moich dzieci. Nigdy więcej Michi!
Po przebywaniu chwilę w pustym pomieszczeniu zdałam sobie sprawę, że nie jest to idealne miejsce dla małych dzieci. Wyjęłam telefon z torebki i wykręciłam tak dobrze znany mi numer.
-Halo?- usłyszałam zaspany męski głos- Emma, wiesz która jest godzina?
-Wiem. W pół do pierwszej w nocy.
-O co chodzi Em?
-Możemy do Ciebie przyjechać? W sensie ja i dzieciaki.
-O której mam czekać na lotnisku?
-Dam Ci znać, o której mamy samolot. Dzięki.
-Wiesz, że nie ma za co. Do zobaczenia Em.
Miałam tylko nadzieję, że miejsce gdzie jadę nie będzie pierwszym kierunkiem Michaela, podczas moich poszukiwań. Byłam bardziej niż pewna, że nie będzie się kontaktował tylko przez adwokata. W końcu w ciągu tych kilku godzin zdążył już zadzwonić prawie czterdzieści razy..
Lotnisko tętniło życiem, jakby był środek dnia. Nikogo nie obchodziło, że jest już około drugiej w nocy. Wszyscy zgodnie czekali na swoje samoloty, najczęściej zabierające ich na tak długo wyczekiwane wakacje.
-Bilet do Monachium poproszę- kobieta w okienku nie ukrywała swojego zdziwienia, w końcu nie często spotyka się matkę lecącą samolotem z dwójką, miesięcznych niemowląt- Coś się stało, że tak mi się Pani przygląda?
-Nie, przepraszam.- spuściła wzrok- To Pani bilet. Miłego lotu.
-Dziękuję.

***

Moja agonia po wieczornym piciu trwała całą noc. Nie zmrużyłem oka, do czwartej próbowałem do niej dzwonić. Ani razu nie odebrała, później w końcu wyłączyła telefon. Wtedy po raz kolejny sięgnąłem po kieliszek. 
Dźwięk mojego telefonu, roznosił się po całym domu, drażniąc przy tym moją głowę. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa, a głowa eksplodowała. Kiedy przez kolejne parę minut dźwięk nie ustępował, w końcu zwlokłem się z kanapy w poszukiwaniu telefonu.
-Halo?
-Piłeś?- no tak kontrola musi być- Znowu piłeś?!
-Stefciu, a Ty to się zamieniasz w moją matkę? Dodam, że jestem już dorosły
-Rób co chcesz, ale pamiętaj że masz małe dzieci do wychowania,
-Mam, albo nie mam. Emma się wyprowadziła. Rozmawiać chce tylko przez adwokatów
-Co Ty idioto znowu zrobiłeś?! Postaw się na miejscu tej biednej dziewczyny! Robisz wszystko żeby Cię znienawidziła
-Skończyłeś już?- usłyszałem tylko głośne westchnięcie
-Rób co chcesz, to w końcu Twoje życie. Pamiętaj, że za dwa dni lecimy na obóz przygotowawczy. Ogarnij się do tego czasu. Nie chcesz, żeby Kuttin zobaczył Cię w takim stanie.
-Ok. Na razie Stefan- nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się
Zapomniałem o tym cholernym obozie. moje poszukiwania Emmy i dzieciaków będę musiał przełożyć o cały tydzień. Do Turcji muszę pojechać, jeśli chcę zatrzymać swoje miejsce w kadrze. A tego mi jeszcze brakuje, żeby wywalili mnie z drużyny. 
-"Michi skup się do cholery! Odzyskaj Emmę, dzieciaki i najwyższą formę!"

***

Dzieciaki smacznie spały, więc mogłam zejść wyjaśnić wszystko Thomasowi. Był moim przyjacielem, ale pomimo tego nie ukrywał swojego zdziwienia jak odbierał nas z lotniska. 
-Zasnęły?- przytaknęłam głową- To może teraz w końcu wyjaśnisz mi o co chodzi?
-Chodzi o Michaela. Ja po prostu nie.. - moja opowieść trwała dobre pół godziny zanim doszłam do końca- Zabrałam dzieci i odeszłam. 
-Byłem pewny, że między Wami już wszystko dobrze. Mieliście wspólnie zamieszkać, razem mieliście wychować maluchy.
-Nie będę mieszkać z kimś kogo...- w tym momencie głos mi się załamał
-Kogo się boisz. To chciałaś powiedzieć?- nawet na niego niego patrzę, ale czuję że zmniejsza odległość między nami, chwilę później czuje jak delikatnie mnie obejmuje- Nie pozwolę Ci do niego wrócić. Nie możesz być z mężczyzna, którego nie jesteś pewna
-Thomas, ja to wszystko wiem, ale z drugiej strony ja sobie nie poradzę sama z dziećmi. Nadal wymagam rehabilitacji, a opieka nad dwójką takich łobuzów wymaga dużo siły.
-Pomogę Ci, Mam ogromny dom, w którym mieszkam zupełnie sam. Zamieszkajcie ze mną- patrzyłam na niego nie dowierzając w to co mówi- Przynajmniej oboje będziemy mieli towarzystwo.
-Już raz zamieszkałam z mężczyzna. tez podobno nie było to nic zobowiązującego.
-Em nie porównuj mnie do Michaela, proszę, Możecie z maluchami zająć nawet jedno całe skrzydło domu. Jeśli nie będziesz chciała tam kogoś obecności to załatwię Ci całkowity spokój. 
-Nie wiem. Może powinnam wrócić do polski. W końcu mam tam rodzinę i mój dom.
-Jak chcesz. Ale osobiście uważam, że Michi właśnie tam zacznie swoje poszukiwania.

***

Ostatni dzień w Turcji. Nie da się ukryć, że wszyscy mają już dosyć tego miejsca. Pojawiają się pierwsze kłótnie, a nawet małe bójki. Kuttin nie wytrzymuje, a co z tym idzie nie wytrzymują już wszyscy dookoła. Ostatni trening rano, pakowanie i szybko na samolot. 
-Jesteś pewny, że nie lecisz z nami do Innsbrucka? Przecież nie wiesz czy na pewno jest u Kamila.
-A gdzie indziej miałaby być Stefan? Zakopane i dom rodzinny to dla Emmy największa ostoja spokoju. Cokolwiek się zaczyna dziać, od razu przywołuje sobie to miejsce, Ono ją wycisza, uspokaja,
-No dobrze, ale masz świadomość, że jeśli jej tam nie ma to Kamil zacznie się wypytywać czemu szukasz jej w Polsce?- przestałem chwilowo się pakować i spojrzałem na przyjaciela- Myślę, że to nie do Polski pojechała.
-To w takim razie mądralo gdzie jest?
-Emma to mądra kobieta, i wie że jakby Kamil się o tym dowiedział to przy pierwszej okazji, sprałby Ci dupę. Nie ryzykowałaby kariery Kamila. Poza tym myślę, że miała świadomość tego, że tam pojedziesz. Myśli Michi to nie boli!- wróciłem do mojej poprzedniej czynności- Idioto!
-Nie mam pomysłu! Przecież nie pojechała do.. Nie no co Ty.
-Jesteś pewien, że jej tam nie ma?
-Nie pojechałaby do Thomasa, nie po tym wszystkim! Nie mogłaby!
-Zacząłbym od Monachium Michi. Ale zrobisz jak będziesz chciał.

***

-Thomas no nie bój się. Małe dzieci nie gryzą- spojrzał na mnie z przerażoną miną- Najwyżej Cię opluje.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Jestem u Niemca już dobry tydzień, a on do tej pory ani razu nie trzymał, żadnego z bliźniąt. W końcu nie miał wyboru, został zmuszony. Podałam mu moją córkę, mówiąc w jakich strategicznych miejscach musi trzymać ręce. Początkowo wziął ją tak jakby była co najmniej ze szkła. 
-Ale ona jest mała- powiedział to nie odwracając wzroku od dziewczynki- Mógłbym takie maleństwo mieć. 
-Mała to ona była jakiś miesiąc temu, teraz to już powoli olbrzym się robi. Zadzwoń do swojej dziewczyny i powiedz, że marzy Ci się mała córka- nie uśmiechnął się na wspomnienie jego dziewczyny
-Rozstaliśmy się, 
-Przepraszam, nie wiedziałam, Nic nie powiedziałeś.
-Było minęło- sztucznie się uśmiechnął i znowu przeniósł wzrok na moją córkę
-Byłbyś dobrym ojcem- podniósł głowę i znacznie się do mnie przybliżył, kiedy nasze twarze dzieliły już centymetry usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi
-Dobre wyczucie czasu. Ja otworzę- podał mi dziecko, a sam udał się w kierunku drzwi.
Chwilę pokręciłam się po pokoju, w którym spały dzieciaki ale z dołu doszły mnie głośne dźwięki.
-Co Ty tutaj robisz?
-Jest u Ciebie prawda?- Michael, skąd on?- Chcę z nią tylko porozmawiać, muszę jej coś wyjaśnić.
-Myślę, że ona nie potrzebuje Twoich wyjaśnień
-Thomas nie wtrącaj się to sprawa między mną, a Emmą
-To ciekawe czemu teraz jest u mnie w domu, a nie u Ciebie?- wiedziałam, że ta rozmowa nie skończy się dobrze
-Michi. Ja nie chcę z Tobą rozmawiać.
-Daj mi pięć minut, potem odejdę. Proszę Cię..- w kącikach zauważyłam małe łzy..

____________________________________________________________
Hej Kochane! ;*
Przybywam z dziewiętnastką już ;o Ktoś mi powie kiedy to wszystko minęło? :P
Mam nadzieję, że się Wam spodoba, bo nie ukrywam, że bardzo dobrze mi się pisało ten rozdział :)
PS. 1 Z racji tego, ze tutaj do końca zostały nam max cztery rozdziały to mam do Was dwa pytania. Po pierwsze czy chcecie, żeby po "Goń za marzeniami" pojawiło się coś nowego? A po drugie czy macie jakiegoś głównego bohatera na uwadze?  Będę bardzo wdzięczna jeśli odpowiecie mi na te pytania :) 
PS. 2 Mam też prośbę, żeby każdy kto przeczyta rozdział zostawił po sobie chociaż malutki komentarz. To daje naprawdę dużą motywację :) Liczę na Was! :3
PS. 3 Jak Wam się podoba nowy "wystrój"? :)
PS. 4 Życzę wszystkim udanej zabawy na LGP w Wiśle (pozdrówcie Michiego ode mnie ;)
Buziaki,
Ala ;*

14 komentarzy:

  1. Super rozdział ; ) może następne opowiadanie o wellingerze

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem i przepraszam za zaległości w komentowaniu :(

    Jestem rozdarta. Z jednej strony uważam, że Emma powinna wrócić do Michaela. Ona kocha jego, on kocha ją. Ale z drugiej strony po co być z kimś, kto tylko zadaje ból i nawet, gdy chcesz dać tej osobie drugą szansę ta nawala po całości? Po co być z kimś kogo się boimy? Dlatego też jestem za tym, by Emma na razie trzymała Michiego na dystans. Może z czasem wszystko samo się ułoży?
    Rozdział oczywiście fenomenalny :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już jestem ♥
    Świetny rozdział! Zresztą, nigdy nie miałam na co narzekać :)
    O jejku... sytuacja z cyklu "i tak źle, i tak niedobrze"... Z jednej strony rozumiem Emmę, ale z drugiej, tak nie za bardzo. Przecież ona nadal go kocha, ale cały czas jest w niej jakiś taki strach. Na razie może jednak niech nie ulega presji Michaela. Niech chłopak wszystko porządnie sobie przemyśli, może coś do niego wreszcie dotrze. No i Thomas pojawia nam się tutaj jako taki powiernik, dobry duszek... Kurczę, mam taki mętlik w głowie, że nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić :) Mam jednak nadzieję, że prędzej czy później będzie jednak happy-end ♥
    Ja mam nadzieję, że "Goń za marzeniami" nie będzie twoim ostatnim dziełem i jednak zostaniesz z nami z czymś nowym :) A bohaterowie, hmm... jakoś nie mam swoich typów, podporządkuję się tobie, bo wiem, że na pewno stworzysz coś ciekawego. Wystrój bardzo ładny :) I jak chcesz, mogę pozdrowić Michaela od ciebie, mogę nawet wziąć jego autograf i przy okazji ci go przekazać, żaden problem ♥
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobione, przeczytane ^^
    Oj Michi, Michi... A zapowiadało sie ta dobrze .. Niech Michael zmieni myslenie na lepsze, przeciez ona się go boi, i rani ją jego zachowanie :/
    Przepraszam za mało składny komentarz ale jestem dziisaj tak zmęczona, ze mój mózg odmawia myślenia :/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki za to żeby Emma wróciła do Michiego :) Buziaki :***
    Miris

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. obowiązkowo musisz napisać coś nowego ;) ja to bym chętnie coś o Stefku Krafcie poczytała albo o Maćku Kocie <3 Schlierenzauerem też nie pogardzę
    2. czytam od samego początku tylko nie mam czasu na zostawianie komentarzy ale generalnie to uwielbiam to opowiadanie
    3. niwy wystrój jest super
    4. dzięki i pozdrowię ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O mamo to się porobiło! :D
    Oczywiście rozdział genialny :* (Czy mogło byc w ogóle inaczej?)
    Michiemu powiedziała bym tak : Najpierw sie myśli potem sie robi! Biedna Emma aż sie przestraszyła!
    Teraz będzie wszystko odkrecał. No ciekawe!
    Oczywiście życzę im wszystiego najlepszego i niech im się ułoży! Bedzie wszystko dobrze. (Bo tak bedzie prawda?)
    Nie mogę sie doczekać następnego! <3
    Pozdrowionka i weny :*
    Buuuuzi :*
    Gabi
    Ps.Ja też nie jadę na LGP i ubolewam :'(
    Wystrój obłędny :* Bardzo się podoba ^^ (Przynajmniej mi :*)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudowny. Ogólnie całe opowiadanie jest wspaniałe.
    Mi sie marzy żeby bohaterem Twojego następnego opowiadania był Kraft ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. O mieszasz kochana. Ale mi się to podoba. Nie może być cały czas kolorowo, słodko.
    Szkoda mi Emmy i dzieciaków, bo w starym znajomym znalazła wsparcie, a osoba, którą kocha zawiodła ją na całej lini, pokazując swój charakter.
    Myślę, że Michi się tak szybko nie podda. On nie jest z takich, że po jednej porażce poddają się i nie robią nic, aby swoje położenie zmienić.
    Thomasa przyznam szczerze, nie lubiłam od początku, ale teraz wiem, że chce dobrze dla Emmy, więc troszeczkę się do niego przekonałam, ale nie całkiem.
    Przepraszam, czy ja dobrze przeczytałam? Jeszcze 4 rozdziały i koniec? Nie, nie wyrażam zgody! Ale pocieszający jest fakt, że może napiszesz coś później. I tego się trzymajmy.
    Wystrój bloga, moim zdaniem jest świetny :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem. ;*
    Mieszasz, naprawdę. Mieszasz i to solidnie!
    Ale chociaż nie jest dzięki temu nudno, prawda? ;))
    Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że Michael będzie dalej walczył. Wydaje mi się, że mnie nie zawiedzie. Sądzę, że weźmie się w garść i będzie walczył. ♥ A on ma wytrwałość. Musi tylko odpowiednio tę cechę wykorzystać! ;)
    Tak!!! Oczywiście, że chcemy, by po tym opowiadaniu pojawiło się coś jeszcze! Szkoda jedynie, że ta przygoda się już kończy. ;/ Naprawdę strasznie mi szkoda i smutno z tego powodu. :( Bohater? Jak dla mnie obojętne. Jeśli i literatura jest dobra, to i wszystko dobrze się czyta. A wiem, że Ty, moja droga, potrafisz! ;*
    Co do nowego szablonu- świetny. ♥
    Buźka. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem Kochana :)
    Wszystko się zawirowało.
    Scena z Emm i Thomasem niebezpieczna, oj niebezpieczna.
    Jak zawsze Michi wiedział, w którym miejscu 'wejść na scenę'. On to ma wyczucie czasu :)
    Walcz, chłopie walcz!
    Pewnie, że masz coś jeszcze stworzyć! Chcę być zauroczona kolejną historią w Twoim wykonaniu, a bohater nie ma znaczenia ;*
    Szablon cudny, naprawdę bardzo mi się podoba!
    Szkoda, że już powoli koniec :(
    Czekam jednak na następny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, hej, hej! :D
    Byłam przekonana, że Emma pojedzie do Kamila. Jednakże się pomyliłam. Myślę, że dobrze uczyniła, ponieważ Michael od razu by ją odnalazł.
    To takie przykre... Dlaczego wszyscy prócz Michiego zdają sobie sprawę, że musi wziąć się w garść, że ma dzieci, że musi w końcu wydorośleć? Stefan w każdym, nawet najmniejszym calu, miał rację.
    Thomas... Cieszę się, że Emma może na nim polegać. Cieszę się, że ma kogoś, poza Kamilem, kto będzie jej opoką, jej podporą. Thomas okazał się bardzo pomocny i przyjacielski. Nie każdy przyjąłby pod swój dach kobietę z dwójką małych dzieci. Dla młodych ludzi liczy się dłuugi sen. :p
    Przeraża mnie fakt, że Micheal nie zna Emmy na tyle, by domyślić się, że pojedzie zupełnie gdzie indziej, byleby jej nie znalazł. Bardzo mnie to niepokoi, oj bardzo. To oznacza, że wcale jej nie zna...
    Zjawia się u Thomasa i czego oczekuje? Jestem na niego mega mocno zła. On oczekuje, że Emma mu wybaczy. Oczekuje, że wróci z nim do domu. Oczekuje, że będą wspólnie wychowywać dzieci. A ona? Ona też od niego czegoś oczekuje. Oczekuje jednej rzeczy. Oczekuje jego zmiany. Dlaczego liczą się tylko jego pragnienia i potrzeby, a to czego ona potrzebuje, odchodzi w odstawkę? :(
    Wspaniały rozdział, napisany naprawdę dobrze. :) Świetna robota! ♥
    Po1: Bardzo chcę nowego opowiadania!! Jak możesz w ogóle o to pytać? :) Może... Stefan? Albo jakiś Niemiec? A może Polak? :))
    Po 2: Załatwione. :D
    Po 3: Wystrój cudowny, bardzo mi się podoba. ♥ Miła odmiana. ;))
    Po 4: Lipa, bo nie jadę. :( Ale jak ktoś jedzie, to może Michaela pozdrowić również ode mnie. :D
    Czekam na kolejny rozdział! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :*
    Wiesz, że przeczytałam rozdział już daaawno, ale dopiero dzisiaj mogę skomentować.
    Rozdział jest cudowny, jak zawsze. Świetnie napisany. Zazdroszczę stylu.
    Niespodzianką jest fakt, że Emma nie pojechała do kuzyna, tylko do Thomasa. I tak sobie myślę, żeby on z kolei nie próbował wykorzystać sytuacji i bawić w tatusiu zastępczego.
    A Michi to nieodpowiedzialny dzieciak, do tego egoista. Zrobić potomstwo to nawet podwórkowy kundel potrafi, ale dziecko trzeba też wychować, a nie jakieś akcje robić i polki odstawiać.Musi się teraz bardzo, ale to bardzo postarać. Nie wiem, czy da się coś zrobić, bo sytuacja nie jest ciekawa. Czasem miłość nie wystarcza.

    OdpowiedzUsuń