-Ste..Stefan ja nie.. nie mo..mogę oddy... oddychać- czułam jak brakuje mi powietrza,a moja klatka jest rozrywana od środka
-Mała trzymaj się. Karetka już jedzie- był przerażony, widziałam łzy w jego oczach
-Za.. zajmij się mo.. moim dzieckiem. Pro.. proszę. Obiecaj... Obiecaj mi to to.
-Em przecież ono ma ojca, poza tym sama się nim zajmiesz. Wyjdziesz z tego rozumiesz?!
-Proszę Cię... i tak nie.. nie zo.. zobaczę czy spełni- byłam już tak zmęczona, czułam że moje powieki chcą opaść- spełniłeś moj.. moją proś.. bę.
-Dobrze obiecuję!- poczułam pocałunek na moim czole.
Teraz w spokoju mogłam zamknąć oczy. Mogłam odejść. Świat sobie beze mnie poradzi. Już mnie nie potrzebują, dadzą sobie radę..
-Nie oddycha! Przestała!- moja klatka równomiernie był uciskana przez bruneta, co jakiś czas czułam powietrze z jego płuc, potem znowu równomierne uciski- Gdzie ta cholerna karetka?!
-Em nie mogę Cię stracić, nie teraz- szept mojego przyjaciela był ostatnim dźwiękiem, jaki usłyszałam.
***
-Hej Emciu. Jak się dzisiaj czujesz?- usiadłem koło łóżka brunetki, i chwyciłem jej dłoń. Liczyłem na jakąś odpowiedź, na chociaż mały znak, że mnie słyszy. Od trzech miesięcy mam taką nadzieję. Nasza Em od trzech miesięcy śpi i ma nas głęboko gdzieś.
-Stoch tęsknię za Tobą! Nie robi się tego rodzinie! Jak zawsze jesteś samolubna!
-W tej chwili zaczęłaby się na Ciebie drzeć- za moimi plecami stał Stefan- Przepraszam Kamil.
-Za co?- nie ukrywałem mojego zdziwienia.
-Za to, że nie potrafiłem wcześniej przyjść. Od momentu wypadku bałem się na nią spojrzeć. Nie uratowałem jej- powiedział to już tak cicho, że ledwo dźwięk doszedł do moich uszu
-Wręcz przeciwnie, to dzięki Tobie tutaj jest. To dzięki Tobie to maleństwo przeżyje- nie wspomniałem? Emma dopóki jest podtrzymywana przy życiu stanowi "inkubator" dla dziecka.- Zostawię Was.
-Dziękuję...
-A Stefan zapomniałbym. Gratuluję. Kryształowa kula to nie byle co- uśmiechnąłem się i wyszedłem ze szpitalnej sali.
***
-Przepraszam, że tyle musiałaś na mnie czekać. Ale mam nadzieję, że nie jesteś zła- widok jej podłączonej do tych wszystkich maszyn wywołał u mnie panikę- Miałaś zobaczyć jak zdobywam swój pierwszy kryształ. Obiecałaś mi to, a potem tak po prostu mnie zostawiłaś. Tak bez żadnego ostrzeżenia- całe moje emocje, wyszły na wierzch, nie kryłem już swoich łez, pozwoliłem im spokojnie płynąć- Proszę wróć.
Po opowiedzeniu Jej co działo się w mnie przez ten cały czas, uświadomiłem sobie że czas odwiedzin już dawno minął. Obiecałem Jej, że wrócę i opuściłem szpital. Niestety, nie mogłem zostać w Polsce. Musiałem wracać do Austrii. Mieliśmy w Innsbrucku spotkanie podsumowujące sezon. Atmosfera była gęsta, nikt z nas się nie uśmiechał.
-Hej- usłyszałem głos Michaela
-Ty gnoju! To Twoja wina!- podszedłem do blondyna i zacząłem okładać go pięściami- To przez Ciebie leży teraz w szpitalu!- czułem, że moje kostki zaczynają krwawić.
-Starczy Stefan!- ktoś zaczął od tyłu odciągać mnie od blondyna- To nie jest sposób! Nic Ci nie jest Michi?- powoli podniósł się i oparł głowę o ścianę, jego twarz była cała zakrwawiona
-Należało mi się, chociaż myślę że mam załamany nos- trzymał się za część twarzy, z której leciało najwięcej krwi- Jak Twoje pięści Stefan?
Jakby wzrok mógł zabijać, Michael leżał by już trupem na podłodze. Spojrzałem na moje zakrwawione pięści, nie byłem pewien czy to moja krew, czy może Michiego. Należało mu się w stu procentach.
-Byłeś u niej?- przytaknąłem głową- Jak.. jak ona się czuje?
-Zero zmian. Zero oznak, że słyszy cokolwiek. Maksymalnie 50% szans na wybudzenie- ich wzroki mówiły wszystko- Wiem, że za nią tęsknicie, ja też tęsknię, ale teraz już nic nie możemy zrobić.
-Pojadę do niej- spojrzałem na blondyna, który powoli dochodził do siebie po moim ataku- Jestem jej to winny
-Zgadza się. Poza tym nie zapominaj, że to Twoje dziecko. I ono nadal żyje.
-Gregor przecież...
-Idioto! To Twoje dziecko, nie ma innej opcji. I zamknij się, bo poprawię robotę Stefana.
-Wybaczcie panowie- no tak nikt nie zwrócił uwagi na trenera- Ja również za nią tęsknię, również mam ochotę skopać Ci dupę Michi.. Ale czy możemy zająć się podsumowaniem? Jeśli nie zaczniemy to przysięgam, że się rozpłaczę...
***
Stałem przed wielkim budynkiem, wcale nie przypominającym szpitala. Co chwilę wychodzili z niego ludzie, szczęśliwi lub nie. Wszedłem do środka szukając oddziału na którym leży Emma.. Oddział taki, śmaki i pięć tysięcy innych.
Drzwi do jej sali były zamknięte. Przed naciśnięciem klamki poczułem lekki niepokój nie wiem czy spowodowany tym, że mogę zobaczyć tam Kamila czy widokiem mojej ukochanej podpiętej do tysiąca rurek.
"Chociaż raz bądź facetem!"- delikatnie nadusiłem klamkę. Pokój na szczęście był pusty. Jedynym meblem było łóżko podłączone do miliona maszyn. Na łóżku leżała Emma, te wszystkie rurki i kabelki odchodzące od jej ciała.. Sam nie wiem jak to określić..
Delikatnie odsunąłem krzesło, żeby usiąść koło niej, chociaż chwilę z nią pobyć. Jej dłoń była tak zimna, że początkowo nawet moje ciało przeszły dreszcze.
-Em proszę Cię wróć. Wiem pewnie, każdy kto tu przychodzi prosi Cię o to samo, ale... Ale moja prośba jest wyjątkowa. Naszym ostatnim wspólnym wspomnieniem nie może być to, które mamy. To nie miało tak wyglądać. Mieliśmy być szczęśliwą, kochającą się rodziną. Em ja nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło, przecież wiesz.. Wiesz, że Ty i maleństwo jesteście dla mnie najważniejsi.
-Przepraszam co Pan tu robi? I kim pan jest?- za moim plecami stał ordynator
-Jestem.. narzeczonym Emmy i ojcem dziecka. Mogę dowiedzieć się co z nią?
-Nigdy tutaj pana nie widziałem. Ale dobrze zapraszam do mojego gabinetu- wskazał dłonią otwarte drzwi
-Panie doktorze, proszę mi powiedzieć całą prawdę- usiadł na fotelu naprzeciwko mnie
-Dobrze. Szanse na wybudzenie wynoszą maksymalnie 50%, ale jeśli stan pani Stoch się nie poprawi.. To ma ona podpisaną zgodę na odłączenie od maszyn.
-Nie, nie... A co z dzieckiem?
-Mamy odłączyć ją, po tym jak dziecko będzie już zdolne do życia poza organizmem pani Emmy. A dokładniej panie Hayboeck kiedy dzieci będą zdolne.
-Przepraszam, chyba nie rozumiem- moja mina mogła wyglądać naprawdę komicznie
-Pani Emma jest w ciąży bliźniaczej, to chłopiec i dziewczynka. Widzę, że nie spodziewał się pan tego.
-Zdecydowanie nie. Chyba muszę się przewietrzyć.
-Panie Hayboeck, proponowałbym się z nią pożegnać. Jej stan jest naprawdę ciężki, i to 50% jest lekko na wyrost w przypadku pana narzeczonej. Przykro mi, że nie możemy nic już zrobić.
-Mi również- powiedziałem to już tak cicho, że ledwo sam siebie usłyszałem.
Zimne górskie powietrze uderzało o moje policzki, dając mi jasno do zrozumienia, że to nie właśnie w tym miejscu powinienem siedzieć.
"Wszystko spieprzyłeś! Ty idioto! Mogłeś mieć całą trójkę, a teraz nie masz już nikogo. Nawet jak się obudzi to będzie Cię nienawidzić.. Gratuluję Michi!"
Drzwi do jej sali były zamknięte. Przed naciśnięciem klamki poczułem lekki niepokój nie wiem czy spowodowany tym, że mogę zobaczyć tam Kamila czy widokiem mojej ukochanej podpiętej do tysiąca rurek.
"Chociaż raz bądź facetem!"- delikatnie nadusiłem klamkę. Pokój na szczęście był pusty. Jedynym meblem było łóżko podłączone do miliona maszyn. Na łóżku leżała Emma, te wszystkie rurki i kabelki odchodzące od jej ciała.. Sam nie wiem jak to określić..
Delikatnie odsunąłem krzesło, żeby usiąść koło niej, chociaż chwilę z nią pobyć. Jej dłoń była tak zimna, że początkowo nawet moje ciało przeszły dreszcze.
-Em proszę Cię wróć. Wiem pewnie, każdy kto tu przychodzi prosi Cię o to samo, ale... Ale moja prośba jest wyjątkowa. Naszym ostatnim wspólnym wspomnieniem nie może być to, które mamy. To nie miało tak wyglądać. Mieliśmy być szczęśliwą, kochającą się rodziną. Em ja nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło, przecież wiesz.. Wiesz, że Ty i maleństwo jesteście dla mnie najważniejsi.
-Przepraszam co Pan tu robi? I kim pan jest?- za moim plecami stał ordynator
-Jestem.. narzeczonym Emmy i ojcem dziecka. Mogę dowiedzieć się co z nią?
-Nigdy tutaj pana nie widziałem. Ale dobrze zapraszam do mojego gabinetu- wskazał dłonią otwarte drzwi
-Panie doktorze, proszę mi powiedzieć całą prawdę- usiadł na fotelu naprzeciwko mnie
-Dobrze. Szanse na wybudzenie wynoszą maksymalnie 50%, ale jeśli stan pani Stoch się nie poprawi.. To ma ona podpisaną zgodę na odłączenie od maszyn.
-Nie, nie... A co z dzieckiem?
-Mamy odłączyć ją, po tym jak dziecko będzie już zdolne do życia poza organizmem pani Emmy. A dokładniej panie Hayboeck kiedy dzieci będą zdolne.
-Przepraszam, chyba nie rozumiem- moja mina mogła wyglądać naprawdę komicznie
-Pani Emma jest w ciąży bliźniaczej, to chłopiec i dziewczynka. Widzę, że nie spodziewał się pan tego.
-Zdecydowanie nie. Chyba muszę się przewietrzyć.
-Panie Hayboeck, proponowałbym się z nią pożegnać. Jej stan jest naprawdę ciężki, i to 50% jest lekko na wyrost w przypadku pana narzeczonej. Przykro mi, że nie możemy nic już zrobić.
-Mi również- powiedziałem to już tak cicho, że ledwo sam siebie usłyszałem.
Zimne górskie powietrze uderzało o moje policzki, dając mi jasno do zrozumienia, że to nie właśnie w tym miejscu powinienem siedzieć.
"Wszystko spieprzyłeś! Ty idioto! Mogłeś mieć całą trójkę, a teraz nie masz już nikogo. Nawet jak się obudzi to będzie Cię nienawidzić.. Gratuluję Michi!"
***
-"Parametry nie zmienione, ciągle stan śpiączki. Jeśli chodzi o dzieci, wszystko z nimi dobrze. Zarówno chłopiec, jak i dziewczynka prawidłowo się rozwijają."
-Chłopiec? Dziewczynka? Jak to? Czemu nie mogę nic odpowiedzieć? Pozwólcie mi w końcu coś powiedzieć!
-"Jeśli stan się nie poprawi mamy podpisaną zgodę na odłączenie od maszyn. Wszyscy o tym pamiętają prawda?"
-Słyszę Was, naprawdę Was słyszę. Pierwszy raz od wypadku kogoś słyszę.
-"Wrócimy tutaj jutro, na obchód. Proszę ją ciągle monitorować"
-Czy ktoś do cholery może mi powiedzieć co się dzieje?!
Ból jaki czuję w tym momencie jest raczej nie do opisania. Każdy nerw w moim ciele, każda kość, każdy mięsień dają mi o sobie znać. Przyzwyczaiłam się do niego, bo pojawił się już jakiś czas temu. Właściwie zaczynam się cieszyć, że coś czuję...
____________________________________________________________________
____________________________________________________________________
Hej Kochane! ;*
Korzystając z nudnego polskiego dodaję wam szybciutko rozdział :)
Nie wiem czy Wam się spodoba, ale mi się naprawdę podoba ;o Był to ten rozdział, który naprawdę fajnie mi się pisało :)
Ale teraz czekam na Wasze opnie :3
PS. 1 Mam prośbę, chciałabym żebyście zagłosowały w ankiecie u góry xd Jej wyniki pomogą mi w rozwiązaniu pewnego problemu :) Z góry dziękuję ;*
Buziaki,
Ala ;*
Melduję się ♥
OdpowiedzUsuńRozdział mistrzostwo ^^ O Boże... Płaczę przez ciebie, wiesz? :) Jak mogłaś zrobić Emmie coś takiego? Wróć. Jak Michi mógł jej to zrobić? I bardzo dobrze, że oberwał od Stefana. Wcale mi go nie żal. Najchętniej jeszcze bym mu dołożyła, niech ma za swoje. Może wreszcie dotrze coś do niego dotrze, ale teraz to już jest chyba za późno... Bliźniaki! A jednak :) Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Emma musi żyć, innej opcji nie przyjmuję do wiadomości...W końcu zdarzają się cuda, prawda? ♥
Buziaki :**
Pewnie, że nam się podoba!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to dobrze, że twój polski był nudny :P
Bliźniaki? O matko! To dopiero będzie szczęśliwa rodzina (bo Emma przeżyje, musi przeżyć). Krafcik nie potrzebnie obwinia się o to całe zajście bo faktycznie gdyby nie on to nie było by ani Emmy, ani dzieci. Michi, w końcu do ciebie dotarło! Już myślałam, że on ciągle będzie taki dziwny. A to, że akurat jego usłyszałam Emma to nie jest przypadek, nie.
Cholernie bardzo nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Buziaki x
PS 1 Zagłosowałam :)
PS 2 Zapraszam do siebie na dziewiątkę :D
http://the-love-i-almost-lost.blogspot.com/
Na początku przepraszam z całego serca, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale brak czasu mi wszystko uniemożliwił.
OdpowiedzUsuńTeraz, jakbym cię spotkała, to chyba nakrzyczałabym na ciebie, a później cię przeprosiła. Jak ty tak możesz, niszczyć ich szczęście, ich przyszłość?!
Jeszcze te bliźniaki. No proszę cię, oni muszą żyć. No dzieci na pewno się urodzą, ale nie uśmiercaj Emmy.
Myślałam, że Michi dalej będzie się upierał przy swoim. Należało mu się od Stefana. W końcu zrozumiał swój błąd, ale do czego musiał dojść, aby zrozumiał swoje zachowanie.
Stefan, jak na przyjaciela, wykonał kawał świetnej roboty. Nie zostawił jej i coś mi się wydaję, że jak się nasza Emma wybudzi ( oby ) , to nie zostawi jej też wtedy.
Czekam na kolejny i weny życzę :)
Pozdrawiam!
Przepraszam za nie skomentowanie poprzedniego rozdziału,ale po prostu nie miałam czasu,a później zapomniałam.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do sedna.
Mam nadzieję,że wszystko będzie dobrze i Emma się obudzi i wybaczy (może nie odrazu) Michaelowi.
Czyli to będą bliźniaki? Fajnie!
Rozumiem Stefana, ale nie trochę przesadził. Należało się Michiemu, ale no bez przesady.
Podsumowując... Rozdział jest cudowny i z niecierpliwością czekam na kolejny! ❤
Pozdrawiam i przepraszam (znów) za niezbyt ogarnięty komentarz.
Rozdział świetny. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Emm się jak najszybciej wybudzi. Co tu ja się dowiaduję, będą bliźniaki? Będą bliźniaki, jak fanie :D
Pozdrawiam :*
P.S. Przepraszam, ze taki krótki ale mam dużo nauki :/
I bardzo dobrze, że miałaś nudny polski! Genialnie się złożyło.
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny, bardzo mi się podoba.
Stefan tak pookładał Michiego, że w końcu mi się zrobiło szkoda. Przemoc raczej nie jest rozwiązaniem, ale weź to wytłumacz wściekłemu facetowi. No ale mniejsza o to.
Bliźniaki! Teraz to już cieszę się podwójnie. Mam nadzieję, że gdy Emma się obudzi, to nie będzie ciskała piorunami w Hayboecka. W końcu - nie tylko on jest odpowiedzialny za tę sytuację. Nadal podtrzymuję zdanie, że niezbyt przyjemnie potraktowała go na tamtej imprezie. I kto normalny wbiega na ulicę, ot tak sobie?
Trzymam kciuki za jej powrót do zdrowia. Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że już się coś wyjaśni. Życzę morza weny.
Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)
Genialne♥, trzymasz w napięciu, mam nadzieję, że Emma się jak najszybciej wybudzi i jej, będą bliźniaki ^^ Ciekawe jak będą się nazywać :3
OdpowiedzUsuńStefan jest bardzo dobrym przyjacielem, Ciekawe jak to będzie między Michim a Emmą...
Czekam na kolejny rozdział <3
Weny :*
Misztrzynio!!!!! Składam ci ukłony jesteś niesamowita.Ekstra rozdział bliźniaki Emma śpiączce mam znadziej że będzie hepy
OdpowiedzUsuńJuż jestem!
OdpowiedzUsuńWybacz, zaliczyłam małe spóźnienie... Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. ;*
Swoją drogą... Niezłą zafundowałaś mi huśtawkę. o.O
Serio, tyle emocji, że... ach! Tego nie umiem nawet objąć w słowa! Naprawdę! ;))
To napięcie i... nie, nie umiem napisać nic więcej.
Czekam z ogromną niecierpliwością na nexta! ;**
Przeczytałam od razu, ale jakoś głowy nie miałam do tego. Ale teraz już jestem i piszę do ciebie Ala :-)
OdpowiedzUsuńTak to się nie może skończyć, bo to przecież niehumanitarne, choć pewnie nietypowe.
Trudno skomentować takiemu laikowi, jak mnie coś, co w moim odczuciu zahacza o perfekcje. Gratuluję i czekam na następny :*
Ach, i zapomniałabym. U mnie 17 rozdział.
OdpowiedzUsuńkatjakofler.blogspot.com
Stefan Kraft - przyjaciel, którego ze świecą szukać! Wiesz, w tym momencie też przywaliłabym Michaelowi!
OdpowiedzUsuńI jeszcze Kamil...
OMG, BLIŹNIAKI!!! Toż to podwójne szczęście!
Emma jest ślina i będzie walczyć! Ma przecież dla kogo...
Rozdział fantastyczny <3
Czekam na kolejny :*